Ciekawostki historyczne

Sulmierzyckie targi odbywały się co drugą środę, przyciągały kupców z Radomska, Brzeźnicy, Działoszyna, Szczercowa, Łasku, Bełchatowa.

W dni targowe cały rynek zastawiony był furmankami, straganami, stoiskami z przeróżnymi towarami. Można było kupić ubrania gotowe” łokciówkę”, galanterię damską i męską, obuwie jutowe, ochronne, giemzowe, nawet lakierki. Garbarze i kuśnierze z Działoszyna sprzedawali kożuchy. Były również stoły z mięsem i wędlinami, kramy z dewocjonaliami, zabawkami, sennikami egipskimi i innymi artykułami. Żydzi na stołach rozkładali tanie cukierki, ciastka i słodkie pieczywo. W beczkach stały ogórki kiszone, solone, marynowane i wędzone śledzie. Kupcy z Brzeźnicy sprzedawali w workach kaszę tatarczaną. Na placu rozkładali swoje wyroby garncarze ze Szczercowa i Łasku. Swoje stoiska mieli również miotlarze i sitarze, bednarze, rymarze i koszykarze, którzy oferowali półkoszki na wozy. Osobno stały gospodynie z drobiem, jajami i nabiałem. Z Pajęczna i Trębaczewa przywożono wapno niegaszone. Wiosną i latem przyjeżdżała karuzela. Wśród zgiełku i hałasu krążył kataryniarz z papugą lub świnką morską, które z kasety wyciągały losy. Takie były sulmierzyckie targi do wybuchu wojny.
Zanieczyszczony plac targowy sprzątał pan Leszczyński, który mieszkał samotnie w małym domku na ulicy Cmentarnej (obecnie Strażacka). Jego życiowym mottem było powiedzenie ”żadna praca nie hańbi człowieka”.

Komentarze zamknięte.

Skip to content